Links
Follow Us

W latach 50., 60. i 70. kino science fiction rozkwitało w świecie wielkich marzeń i skromnych budżetów. Na ekranach lśniły rakiety z folii aluminiowej, pojawiały się potwory udające kosmitów w kostiumach zrobionych z dywanów, naukowcy w eleganckich garniturach i gwiezdne piękności w cekinowych bikini z Wenus. To właśnie magia B-Movies! Śmiejemy się, bo bywają naiwne i absurdalne. Kochamy je, bo są szczere i pełne fantazji. Pokazujemy je, bo kryje się w nich coś, czego dziś tak brakuje — nieokiełznana wyobraźnia, radość tworzenia i oryginalność, która rodzi się z ograniczeń.

A teraz poważnie. Dziś może nam się wydawać, że filmy, które zobaczycie, są naiwne czy wręcz śmieszne. Jednak w swoim czasie były one wyrazem marzeń, wiary w postęp i fascynacji przyszłością. Minęło pół wieku i oglądamy je z uśmiechem, ale też z podziwem dla odwagi twórców, którzy nie mieli nic poza wyobraźnią. Kto wie, czy za kolejne pięćdziesiąt lat superprodukcje pełne efektów specjalnych, takie jak „Avengers”, nie będą odbierane podobnie — jako świadectwo epoki, które bardziej bawi niż olśniewa. Bo kino, niezależnie od budżetu i technologii, zawsze pozostaje odbiciem naszych marzeń i lęków.

DZIEŃ 1  I  22.10.2025

TEMAT: KOSMICZNE WOJOWNICZKI – Kobiety z kosmosu wkraczają na ekran, by uwieść, przestraszyć i podbić planetę Ziemię. W retro science fiction lat 50. i 60. bohaterki nie są już tylko ofiarami czy ozdobą dla męskich herosów – stają się wojowniczkami, kapłankami i przywódczyniami obcych cywilizacji. Ich siła, tajemnica i egzotyczna aura tworzą mieszankę grozy, kiczu i fascynacji, która do dziś bawi i inspiruje. Ten blok filmowy to podróż przez najbardziej niezwykłe wcielenia kosmicznych kobiet kina klasy B.

SEANS TYLKO DLA KOBET,  tylko dla prawdziwych wojowniczek.
Uwaga: jeśli nie jesteś wojowniczką, nie dasz rady wytrwać do końca. To wyzwanie.

DZIEŃ 2  I  23.10.2025

TEMAT: KIEDY SERCE BIJE SZYBCIEJ – Nieznane planety, tajemnicze cywilizacje i spotkania z istotami, które wywołują dreszcz niepokoju – to esencja kosmicznych przygód kina klasy B. Tutaj fantazja miesza się z grozą, a serce widza bije szybciej wraz z bohaterami rzuconymi w obce światy. Wśród katastrof i niebezpieczeństw nie brakuje także historii o tęsknocie, pragnieniu i miłości silniejszej niż strach. Od groźnego Ro-Mana, przez miniaturowych ludzi z planetoidy, aż po cywilizację Wenus – te filmy zabiorą nas w podróż, w której uczucia stają się równie kosmiczne jak sam wszechświat.

SEANS TYLKO DLA tych, którzy wiedzą, że prawdziwa miłość przetrwa nawet nieważkość.
Uwaga: jeśli po filmie spojrzysz komuś w oczy i poczujesz grawitacyjne przyciąganie — poddaj się sile Wszechświata.

FILMY- GALAXY OF B-MOVIES

DLACZEGO WARTO

DEVIL GIRL FROM MARS (1954)

IMDb5.7/10

Reżyseria: David MacDonald | 77m | UK

Na szkockiej prowincji ląduje tajemnicza kobieta z Marsa — w lateksie, z laserem i planem na nowe męskie okazy dla swojej planety. Zimna jak stal, bezlitosna jak robotyczny ochroniarz, rozważa: romans, eksterminację czy eksperymenty. Ziemianie kontra kosmiczna femme fatale w klasyku retro sci-fi!

Dlaczego warto?
Bo Marsjanka w lateksowej pelerynie z kartonowym robotem to ikona mody inwazyjnej.
Bo negocjacje o los ludzkości prowadzone są z gracją herbatki u cioci na wsi.
Bo w tym filmie nawet inwazja przebiega w rytmie brytyjskiej flegmy.

Hasło wieczoru: „Laser w jednej ręce, poczucie humoru w drugiej”.

VOYAGE TO THE PLANET OF PREHISTORIC WOMEN (1968)

IMDb2.9/10

Reżyseria: Peter Bogdanovich | 78m | USA

Na Wenus przybywa ekspedycja kosmiczna, ale zamiast przyjaznych mieszkańców odkrywa plemię pięknych wojowniczek, które komunikują się telepatycznie i czczą pradawnego boga-morsa. Biała plaża, fale oceanu i kobiety w bikini z muszli tworzą surrealistyczny pejzaż science fiction w stylu końca lat 60. Między rytuałami, zemstą i tęsknotą kryje się pytanie: czy miłość między światami jest możliwa?

Dlaczego warto?
Bo Wenusjanki w muszlach i perukach to kwintesencja psychodelicznego kina SF.
Bo film to recykling radzieckiego „Planety Burz” z dodanymi blondynkami od Bogdanovicha.
Bo morświn jako bóstwo kosmosu jest bardziej przekonujący niż niejeden kosmita.

Hasło wieczoru: „Miłość, zemsta i muszle – Wenus nigdy nie była tak nieziemska!”.

PLAN 9 FROM OUTER SPACE (1959)

IMDb3.9/10

Reżyseria: Ed Wood | 80m | USA

Kosmiczne wojowniczki i ich towarzysze wdrażają „Plan 9”: wskrzeszają zmarłych, by opanować Ziemię i zatrzymać ludzkość przed zniszczeniem wszechświata. Groteska, tanie efekty i nieśmiertelna Bela Lugosi spotykają się w filmie, który zyskał sławę „najgorszego najlepszego filmu wszech czasów”.

Dlaczego warto?
Bo wojowniczki z kosmosu mają plan bardziej ambitny niż ONZ.
Bo zombie, kosmici i latające spodki jeszcze nigdy nie wyglądały tak kartonowo.
Bo Ed Wood udowodnił, że kicz też może być sztuką nieśmiertelną.

Hasło wieczoru: „Gdy kosmos wskrzesza zmarłych, śmiech powstaje z widzów”.

Hasło wieczoru: „Święty Graal złego kina” — tu wszystko jest źle, więc wszystko jest dobrze.

FIRST SPACESHIP ON VENUS (1960)

IMDb4.7/10

Reżyseria: Kurt Maetzig | 93m | NRD, POLSKA

Międzynarodowa załoga leci na Wenus, by zbadać tajemniczy sygnał. Na miejscu odkrywają ślady zagłady cywilizacji, roboty, toksyczne mgły i wulkaniczne wybuchy. Planeta wita ich śmiertelnymi pułapkami i przestrogą dla ludzkości. Kosmiczna misja, gdzie wszyscy są naukowcami, a groza czai się w chmurach!

Dlaczego warto?
Bo podczas budowy drogi robotnicy znajdują tajemniczą szpulę magnetyczną, która okazuje się przesyłką z Wenus.
Bo ekipa w garniturach, zamiast w kombinezonach, wsiada do rakiety, by zbadać kosmicznych „krawców”.
Bo nad całą wyprawą unosi się duch młodego Stanisława Lema, którego pomysły pobrzmiewają w tle.

Hasło wieczoru: „Miłość, nauka i katastrofa – czyli międzynarodowa opera międzyplanetarna.”

ROBOT MONSTER (1953)

IMDb3.0/10

Reżyseria: Phil Tucker |  66m |USA

Zagłada ludzkości w rękach Ro-Mana — kosmicznego złoczyńcy w stroju goryla i hełmie nurka. Groźny plan inwazji komplikuje jednak niespodziewane uczucie do ziemskiej dziewczyny. To film, który udowadnia, że nawet potwór w futrze i antenie potrafi się zakochać.

Dlaczego warto?
Bo historia miłosna z gorylem z kosmosu to coś, czego nie wymyślił nawet Shakespeare.
Bo efekty specjalne w 3D sprawiają, że bańki mydlane nigdy nie były tak groźne.
Bo Ro-Man to ikona złego kostiumu filmowego wszech czasów.

Hasło wieczoru: „Nawet potwór z kosmosu może się zakochać… niestety.”

THE PHANTOM PLANET (1961)

IMDb3.9/10

Reżyseria: William Marshall | 82m | USA

Astronauci lądują na tajemniczej planetoidzie, gdzie grawitacja zmniejsza ich do miniaturowych rozmiarów. W świecie mikroskopijnych ludzi pojawia się przyjaźń, rywalizacja i… romans, który decyduje o losach bohaterów. Kosmiczna przygoda pełna absurdów, ale z bijącym sercem na pierwszym planie.

Dlaczego warto?
Bo historia „kochaj mnie, choć jestem malutki” to definicja kina science fiction z sercem.
Bo efekty specjalne zmniejszania ludzi działają lepiej niż dieta cud.
Bo ten film przypomina, że wielkie uczucia mogą zmieścić się w najmniejszej skali.

Hasło wieczoru: „Mała planeta, wielkie uczucia.”