W latach 50., 60. i 70. kino science fiction rozkwitało w świecie wielkich marzeń i skromnych budżetów. Na ekranach lśniły rakiety z folii aluminiowej, pojawiały się potwory udające kosmitów w kostiumach zrobionych z dywanów, naukowcy w eleganckich garniturach i gwiezdne piękności w cekinowych bikini z Wenus. To właśnie magia B-Movies! Śmiejemy się, bo bywają naiwne i absurdalne. Kochamy je, bo są szczere i pełne fantazji. Pokazujemy je, bo kryje się w nich coś, czego dziś tak brakuje — nieokiełznana wyobraźnia, radość tworzenia i oryginalność, która rodzi się z ograniczeń.









